Kilka minut
przed rozpoczęciem zajęć z eliksirów, większość uczniów czekała już pod salą. Będąc na miejscu Hermiona, Ron i
Harry rozmawiali o lekcjach i o tym wszystkim, o czym ludzie rozmawiają na
przerwach. Po chwili zadzwonił dzwon.
- Ej!
Krzywołapa! – Krzyknął Malfoy z kpina w głosie, kierując się w stronę Hermiony,
wraz z grupą innych Ślizgonów – Widziałem Cię na śniadaniu. Podziwu godna
zręczność. Nie wiem, dlaczego nazwałaś tak zwierzaka. Do Ciebie bardziej
pasuje.
-Przymknij
się Malfoy! – Powiedziała stanowczym tonem Hermiona.
- Mistrzyni
ciętej riposty znów atakuje! – Zaczął rechotać z resztą Ślizgonów. Dopiero po chwili
zauważył, że całej sytuacji przygląda się Snape.
- Do Sali. –
Warknął chłodno, z resztą jak zwykle. Uczniowie weszli do klasy i zajęli swoje
miejsca. Malfoy z kumplami jeszcze chwilę chichotali, lecz po kilku chwilach
przestali. Nauczyciel machnął różdżką i ułożone w równy stos pergaminy zaczęły
latać po klasie, trafiając do uczniów.
- O babciu.
Znowu T. – Westchnął zrezygnowany Neville.
- Ej, dzięki
Hermiona. – Szturchnął ją Ron uśmiechając się od ucha do ucha i pokazując wielkie
nakreślone Z na swojej pracy.
- Drobiazg. –
Odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się.
Snape zapisał na tablicy składniki eliksiru i
zasiadł przy swoim biurku, wypełniając jakieś papiery.
Hermionie
wystarczyło kilka chwil, by odnaleźć w podręczniku eliksir i zacząć nad nim
pracę. Szybko zdobyła wszystkie potrzebne składniki i pracowała przy kociołku, w
czasie Ron i Harry zaczynali szukać wszystkiego, co było im potrzebne. Co jakiś
czas podpowiadała im, co mają zrobić dalej, lecz Profesor, który krążył między
ławkami, za każdym razem zwracał jej uwagę. Gdy jej eliksir był prawie gotowy i
pozostało tylko wrzucić kilka korzeni imbiru Ron nerwowo zaczął szturchać ja
łokciem.
- Ej
Hermiona i co teraz? – Spytał wystraszony, gdy jego eliksir zaczął
niebezpiecznie bulgotać i dymić.
- Dodaj
liście pokrzywy – powiedziała zaglądając do kociołka przyjaciela, a ręką
sięgając po korzenie leżące tuż za nią. Niestety to nie był jej dzień. Chwytając
je, przewróciła odkręcony słoik z żabią krwią stojący tuz obok. Dziewczyna
szybko złapała go, żeby nie spadł na podłogę, jednak większość płynu się
wylała.
- Gryffindor
traci 20 punktów, za brak zdolności manualnych. – Powiedział Snape wstając od
biurka i podchodząc do stanowiska pracy Hermiony.
- Ale profesorze,
to nie moja wina. – Próbowała tłumaczyć się jednocześnie szybko wycierając
blat. Chłopcy jej pomagali, uspokajając ją po cichu. Po klasie zaczęły
rozchodzić się śmiechy. Hermiona cała poczerwieniała.
- Zatem
czyja? Nie dość, że nie radzisz sobie z sokiem z dyni, to jeszcze teraz
marnujesz moje zapasy. – Powiedział ironicznym tonem, co wywołało jeszcze
większy śmiech wśród uczniów. - Kolejne 10 punktów od Gryffindoru.
- Ale to nie
tak. Ja.. – Próbowała się wytłumaczyć.
- Cisza. – Przerwał
jej, siadając z powrotem za biurko – Kończ sprzątać i wracaj do eliksiru, tylko
tym razem nic już nie zepsuj. Reszta to samo. Wracać do pracy.
-To, co ja
miałem dodać? – Spytał nieśmiało Ron przypominając sobie po chwili o swoim
eliksirze.
-Pokrzywę
Ron. Pokrzywę. – Odpowiedziała Hermiona lekko poirytowana zaistniałą sytuacją.
– Nie! Nie
to! – Krzyknęła widząc, jak Ron wrzuca do eliksiru jakąś zupełnie
odmienną roślinę.
Snape
skierował wzrok ku stolikowi Świętej Trójcy słysząc krzyk. Przez chwilę widział
przerażone twarze Granger i Wesleya. Kociołek Rona zawrzał jeszcze bardziej, by
po chwili wystrzelić wielkim kłębem fioletowego dymu. Opary przylgnęły do
twarzy Rona, a w klasie zapanował straszny odór.
- Weasley!
Ty kretynie! – Krzyknął zdenerwowany Snape. – Wyjść! Koniec zajęć. Poza waszą
trójką.
Uczniowie zaczęli w pośpiechu wychodzić z
klasy. W tym czasie Harry próbował jakoś rozproszyć dym, a Hermiona delikatnie
wycierała twarz Rona. Snape machnął różdżką i kłęby dymu zaczęły się rozpływać.
Ron stał przed nim ze strachem w oczach. Po chwili sala opustoszała, a po
smrodzie nie było śladu.
- 30 punktów
od Gryffindoru. Weasley masz dziś szlaban. O 20 u Filcha, Granger szlaban u
mnie.
-Ale ja nic
nie zrobiłam. – Powiedziała Hermiona z wyrzutem w głosie.
- Ty mu powiedziałaś,
co dodać. Poza tym to również kara za wcześniejszy wybryk.
- Nie
nazwałabym tego wybrykiem. – Szepnęła dziewczyna.
- Trudno, za
sprawianie trudności podczas lekcji znajdę Ci jakieś zajęcie. Masz się tu
stawić zaraz po kolacji. Zrozumiano? – Rzekł Snape ze złośliwością w głosie.
Dziewczyna kiwnęła głową i razem z przyjaciółmi wyszła z lochów.
Fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńAż dziwne, że nie masz chociaż jednego komentarza.
Lecę czytać dalej. Szlaban u Snape'a zapowiada się kusząco ^^
To o czym zwykle rozmawia się na przerwach wyszło trochę jak masło maślane. Do tego " jeszcze chwilę chichotali ale po kilku chwilach przestaki" za dużo tych chwil ale za to diogi i przedstawienie sytuacji spoko. Brakuje ci takiego ostatniego szlifu przed publikacją. Może warto pomyśleć o becie albo
OdpowiedzUsuńprzynajmniej niech ktoś inny przeczyta to zanim dodasz.
Szlaban u Snape'a to jeden z moich ulubionych motywów więc lecę dalej.