środa, 26 sierpnia 2015

Na Jawie. Rozdział XIX.

Hermiona kolejny raz w ostatnim czasie udała się na szlaban do lochów. Cały dzień układała to sobie w głowie. Przyjdzie, napisze co ma napisać i wyjdzie. Jest rozsądną dziewczyną i nie pozwoli, by burza hormonów namieszała jej w głowie. Snape jest jej nauczycielem. No.. Można przyznać, że w pewnym sensie jest przystojnym mężczyzną. I jest też inteligentny.. i  zdolny. I.. Przestań! Snape. Nauczyciel. Koniec tematu! Zapukała w drzwi i drgnęła lekko, gdy usłyszała standardowe zimne:
-Wejść. - Dziewczyna odważnym krokiem weszła do sali. Snape stał przy jednym z blatów i ważył jakiś eliksir. Odwrócił się przez ramię i po chwili wrócił do pracy. - Siadaj i nie przeszkadzaj. Zaraz skończę.
- To wypracowanie..
- Zapomnij o nim. Jesteś tu z innego powodu. - Powiedział spokojnie. Hermiona zmieszana usiadła w jednej z ławek i w ciszy przyglądała się pracy Mistrza Eliksirów. Chciała zapytać, co jest grane, ale wiedziała, że chwila rozproszenia podczas tworzenia eliksiru może być groźna w skutkach. Przyglądała mu się i czekała, aż skończy. Rzadko można było przyjrzeć mu się gdy pracuje, ale musiała przyznać, że było na co popatrzeć. Podczas tworzenia eliksiru był całkowicie spokojny i skupiony. Wszystkie jego ruchy były przemyślane i zdecydowane, ale jednocześnie delikatne. Było w tym tyle elegancji i gracji, że całkowicie nie przypominał rozwrzeszczanego gbura z lochów. Wrzucił do kociołka idealnie pokrojoną skórkę boomslanga, zamieszał trzy razy i podszedł do biurka. Wziął z niego mały plik pergaminów i odwrócił się do Hermiony.
- Po pierwsze, do przerwy świątecznej masz tu codziennie szlabany. - powiedział obojętnym tonem.
- Słucham? Za co?
- Nie wiem. Wymyśl coś.
- Co? Nie rozumiem. Dlaczeg-
- Po drugie, ani słowa Potterowi i Weasleyowi. - podał jej zwitek pergaminów. - To są eliksiry, które będziesz przygotowywać. Nie są skomplikowane, a ja nie mam na nie czasu. Profesor Dumbledore, nakazał mi znaleźć kogoś z Zakonu do.. pomocy - Parsknął - więc dla świętego spokoju to robię. Z pośród wszystkich półgłówków tobie najmniej boję się to powierzyć. Powinnaś niczego nie zepsuć.
- Ale Profesor Dumbledore nie pozwolił nam dołączyć do Zakonu. A jeśli Ron albo Harry-
- Granger nie lubię się powtarzać. Potter i Weasley nic nie wiedzą. Jesteście w Zakonie tak czy inaczej. Po prostu dyrektor nie chce was angażować i narażać wysyłając na misje, dopóki nie ma takiej potrzeby. Jesteście niepełnoletni i musicie się uczyć, a nie zajmować sprawami Zakonu. Znając umiejętności Pottera i Weasleya, Pan-Wybraniec nie przeżyłby do spotkania z Czarnym Panem. Dyrektor zrobił ten jeden wyjątek, ze względu na zmniejszone ryzyko zrobienia konkretnej głupoty z twojej strony. Potrafisz to zrobić, czy będziesz marnować mój czas.
- Ja -a. Dobrze. Postaram się.
- Mam nadzieję, - obrzucił ją znudzonym spojrzeniem i wrócił do warzenia eliksiru. Hermiona wzięła pergaminy i ruszyła w stronę wyjścia. Nie spodziewała się tego, ale może zdobędzie jakieś informacje o Zakonie. Gorzej, że będzie musiała oszukać przyjaciół. I spędzać czas ze Snapem.
- Wczoraj.. - Była już przy drzwiach, gdy odezwał się chłodno. Dziewczyna stanęła jak wryta. Tylko nie to, pomyślała - Nie wiem co ci wpadło do tego rozczochranego łba, ale nie wzięłaś eliksirów dla pani Pomfrey. - Hermiona zauważyła lecącą w jej stronę małą paczuszkę, którą wczoraj widziała w rękach Snape, gdy wszedł do pokoju. Wzięła ją ostrożnie i czym prędzej wyszła z lochów. Zaniosła eliksiry do Skrzydła Szpitalnego i wróciła do Wieży Gryffindoru. Zostało już tylko kilku gryfonów z młodszych roczników. Zastała tam też Rona.
 Tak naprawdę do tej pory nie zauważyła jak bardzo zmienił się, od ich pierwszego spotkania w pociągu Hogwarts Express. Już nie był małym, płochliwym rudzielcem, przyjacielem Tego-Pottera. W ciągu sześciu lat niesamowicie wydoroślał. Był od niej prawie o głowę wyższy, miał jasne rudawe włosy, ładne błękitne oczy i zawadiacki uśmiech. Był teraz bardzo pewny siebie. W końcu został obrońcą w drużynie Gryffindoru. Może nie najlepiej się uczył i często wpadał w kłopoty, ale był naprawdę świetnym przyjacielem.
- Co za dupek. - Hermiona z udawaną wściekłością rzuciła się na kanapę obok Rona. - Uwierzysz, że dostałam od Snape szlaban do końca semestru?
- Co?! Do końca go pogięło? Pewnie znowu całkowicie bez powodu, nie?
- No.. możliwe, że mogłam coś wspomnieć o tym, że jest złośliwym pajacem.
- Łoo. Ostro jedziesz dziewczyno. - Ron uśmiechnął się serdecznie. - A ten.. Wiesz już co robisz biletami na koncert?
- Jeszcze nad tym myślę, a co? - Tak naprawdę, oprócz chytrego planu ponownego zeswatania Parvati i Seamusa, chciała wybrać się na koncert z Ginny. Jednak wiedziała, że ruda nie będzie chciała teraz iść. Znała ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, kiedy nie ma ochoty na niczyje towarzystwo. Hermiona nie chciała mówić Ronowi o tym, co powiedziała jej przyjaciółka. Chciała najpierw porozmawiać o tym z Harrym. Na spokojnie.
- Wiesz, pomyślałem, że skoro już masz te bilety, to moglibyśmy pójść razem na ten koncert. No wiesz, ty, ja, Ginny i Harry.
- Em.. - ściszyła głos i przysunęła się bliżej. - Chcę żeby Parv i Seamus znów się zeszli. Na prawdę powinni być razem. Mam 4 bilety. Wątpię, żeby Harry i Ginny chcieli iść. No wiesz, razem. Możemy iść we dwoje. Będzie fajnie. - Chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej i kiwnął, a w jego oczach coś błysnęło. Hermionie przeszło przez myśl, że Ronowi o to właśnie chodziło i.. może oczekiwał czegoś więcej, niż tylko przyjacielskiego wyjścia. Ale już zaproponowała wyjście, więc głupio jej było zrezygnować. I nie wiedziała w nim nikogo więcej, niż tylko przyjaciela. (Chyba.) I chciała, żeby tak zostało. Porozmawiała z nim chwilę i zmęczona, poszła do swojego dormitorium. Tam wyciągnęła pergaminy od Snape i przyjrzała się im. Eliksir Wielosokowy, o trochę zmienionych składnikach, Veritaserum, pieprzowy i kilka leczniczych. Umie je przygotować bez żadnego problemu. Spokojnie da sobie radę. Co prawda kusiło ją, aby powiedzieć o tym chłopakom, ale skoro Dumbledore zabronił, to musi mieć ku temu powód. Powinna mu zaufać i nie przejmować się tym. Za kilka dni miał odbyć się koncert i musiała wymyślić jak to rozegrać, żeby znalazł się tam Seamus i Parvati, aby mogli ze sobą porozmawiać i oczywiście co zrobić, żeby Lavender wszystkiego nie zniszczyła. Jak zwykle musiała radzić sobie sama i miała pełne ręce roboty.