sobota, 12 lipca 2014

Na Jawie. Rozdział II.

Kolejny szary i ponury, zimowy dzień nastał w krainie magii. Hermiona otworzyła oczy i ospale je przetarła. Była lekko zaspana, jednak spała dobrze. Zasmuciło ją, że nie doświadczyła drugi raz tej nocy wspaniałego snu. Był wczesny ranek, Lavender i Parvati jeszcze spały. Dziewczyna założyła ciepłe kapcie, chwyciła z półki obok swoją kosmetyczkę oraz ręcznik i udała się do łazienki. Wzięła gorący prysznic, podczas którego w jej myślach wciąż pojawiał się tajemniczy mężczyzna, którego twarzy nie znała. Po porannej toalecie, ubrana, zeszła do Wielkiej Sali na śniadanie. Nie było w niej wielu uczniów. Większość już skończyła śniadanie, albo przysnęła i jeszcze nie zeszła. Jednak przy stole Gryffindor’u siedzieli już jej przyjaciele. Usiadła obok Ginny i Harrego, a naprzeciw niej siedział Ron. Ginny od razu ją przytuliła i jedząc śniadanie, zaczęła opowiadać ostatnie plotki z Hogwartu.

-Nie wiedziałaś, że Brown z nim chodzi? Przecież to ty masz ją w pokoju.-Powiedziała z wyrzutem do Hermiony.
 – Wiesz nie rozmawiam z nią o takich sprawach. W ogóle z nią rozmawiam. Jest taka..                                             
 – Cicho idzie tu! – Ron szturchnął ja lekko pod stołem. Lecz Lavender w ogóle ich nie zauważyła, szła lekkim krokiem uśmiechając się i patrząc nieustannie na stół Puchonów, mrugając zalotnie swoimi długim rzęsami.                                                     – I wszystko jasne. – Podsumował  Harry.                                                                         – Tak. Swoja drogą, to naprawdę dziwne, że Erik chce z nią być. Że ktokolwiek chce z nią być. Ona jest straszna – Jęknął Ron, na co przyjaciele zaśmiali się i kończyli jeść pyszne tosty z jajkiem sadzonym. Popijając sokiem z dyni. Gdy Ginny przestała na chwilę szczebiotać do Hermiony, aby w tym czasie poromansować z Harrym, ta zaczęła dyskretnie rozglądać się po sali, zwracając uwagę na twarze chłopców. Dziwny sen nie dawał jej spokoju. Myślała, że w ten sposób na trafi na twarz wyśnionego, może podświadomie ktoś jej się spodobał. Jednak myliła się. Raczej wiedziałaby, że ktoś siedzący tuż obok niej, w tej samej sali, jest jej wyśnionym ideałem. Była prawie pewna. Odruchowo zerknęła, na stół nauczycieli i zatrzymała na chwilę wzrok na profesorze Dumbledore, który widząc to puścił jej oczko. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, próbując na ślepo znaleźć kubek z sokiem. Niestety przewróciła go i wylała całą zawartość na śniadanie zarówno swoje jak i przyjaciół, co wywołało ciche śmiechy, kilku uczniów przy sąsiednich stołach. Zmieszana i zawstydzona szybko zaczęła wycierać stół. Odwróciła się lekko, by spojrzeć na minę profesora, który rozbawiony uśmiechał się radośnie, zakrywając usta dłonią i zgrywając pełną powagę. Hermiona oblała się rumieńcem i nerwowo uśmiechnęła. Po chwili poczuła, że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się w stronę krańca stołu nauczycielskiego i napotkała wzrok profesora Snape, który widząc to śmieszne przedstawienie spowodowane przez młodą Gryfonkę, patrzyła na nią jak na ostatniego głupka unosząc przy tym ironicznie jedną brew.. Dziewczyna posłała mu groźne spojrzenie ( które w jej wykonaniu wyglądało co najmniej komicznie) rumieniąc się jeszcze bardziej. Szybko skończyła wycierać rozlany napój i mocno zdenerwowana wybiegła z Wielkiej Sali.
Usiadła na jednej z pustych ławek w korytarzu. Nim się spostrzegła Ginny była przy niej.

- Hej spokojnie. Przecież to tylko sok. Każdemu mogło się zdarzyć. Poza tym nikt nie widział. Pamiętasz, jak raz próbowałam nałożyć sobie ciasto malinowe na talerz i wszystko na siebie zrzuciłam. Cała się ufajdałam przy wszystkich. Sok to tam pikuś. – Pocieszała ja przyjaciółka.
- Nie o to chodzi. – Przerwała jej Hermiona -Od jakiegoś czasu nic mi nie wychodzi. Nic nie umiem zrobić dobrze. Cały czas coś albo kogoś przewracam. Jestem straszną niezdarą. Ostatnio wychodząc z biblioteki zamyśliłam się nad zadaniem od Flitwick’a, wpadłam na Seamus’a i go przewróciłam. Obtłukł sobie wtedy łokieć. A teraz jeszcze to.
- Daj spokój. To był tylko wypadek. Zbiegi okoliczności, Mówię Ci, że to nic takiego. Dumbledore też się śmiał, a Snape’m się nie przejmuj. – Mówiła z uśmiechem Ginny mocno trzymając przyjaciółkę za rękę.
- Co? Ale skąd Ty..
- Oj przestań. Przecież wiesz, że mam oczy i uszy z tyłu głowy. Widziałam jak się na Ciebie gapił. Zapomnij o nim to tylko stary nietoperz.
- Wiesz.. Nie bardzo mogę. – Hermiona przetarła oczy dłonią, mimo, że nie płakała. – Za 10 minut mam z nim zajęcia.
- Świetnie. Ale i tak o tym nie myśl.
- Ale o czym? – Spytał Harry, który właśnie przyszedł z Ronem.
- Emm.. Nie ważne. – Powiedziała Ginny całując chłopaka w policzek.                           - Ej! Za minutę mamy Eliksiry. Chodź Hermiona. – Rzucił Ron. Chłopcy pomogli dziewczynie wstać i żegnając Ginny ruszyli do lochów na pierwsze zajęcia tego dnia.