sobota, 12 września 2015

Na Jawie. Rozdział XXI.

Czwórka przyjaciół weszła na Arenę, na której miał odbywać się koncert Fatalnych Jędz. Była ona oczywiście magicznie powiększona, a i tak pękała w szwach. Nic dziwnego, wszyscy uwielbiali Fatalne Wiedźmy.
 Na początku nikt się nie odzywał, Hermiona i Ron próbowali zacząć rozmowę, ale wychodziło to raczej słabo. Koncert miał rozpocząć się za 10 minut.
- Hermiono możemy porozmawiać? - Parvati wzięła drugą Gryfonkę na stronę.
- Ron chodź tu. - Seamus pociągnął kumpla za łokieć.
- Wiedziałaś o tym?
/- Że ona tu będzie?
- Oczywiście, że nie,
/- skąd miałem wiedzieć?
- Chyba wrócę do domu,
/- skoro ona tu jest.
- Oh, przestań.
/- Może powinniście ze sobą porozmawiać?
- On nie chce ze mną rozmawiać.
/- Nie chcę z nią rozmawiać.
- Przestań. Zachowujesz się
/- jak małe dziecko.
- Wcale, że nie.
/- Nieprawda.
- Tak.
/- Prawda. 
- Porozmawiaj z nim.
/- Porozmawiaj z nią.
- Nie.
/- Nie.
- Tak.
/- Tak.
- Nie!
/- Tak!
- Ron? Pójdziesz ze mną po gorącą czekoladę? - Uśmiechnęła się niewinnie Hermiona.
- Jasne. - Powiedział z uśmiechem Ron. - Gadaj. - Szepnął do Seamusa i odszedł z Hermioną w kierunku małego baru obok wejścia. Po chwili jednak obrócili się, aby zobaczyć, jak się sprawy mają. Dookoła pojawiało się coraz więcej osób. Hermiona dyskretnie rzuciła zaklęcie aby słyszeć co tamta dwójka mówi. Ani Parvati ani Seamus nie wiedzieli jak się zachować. On powiedział, że ładnie wygląda, ona podziękowała. I znów krepujące milczenie. Jednak chłopak zebrał się i spytał czy mogą porozmawiać gdzieś, gdzie jest odrobinę ciszej. I zniknęli im z oczu wtapiając się w tłum. Hermiona z Ronem zaczęli szukać sobie miejsc jak najbliżej sceny.
- Ślicznie wyglądasz, Mionka. - Powiedział niespodziewanie Ron, prowadząc ją przez rosnący tłum ludzi.
- Dziękuję. - Dziewczyna zarumieniła się.
- To znaczy, zawsze ładnie wyglądasz. Ale dzisiaj naprawdę.. niezła z ciebie laska. - Hermiona popatrzyła na Rona i dostrzegła coś niepokojącego w jego oczach. Znów miała ciarki. Patrzył na nią jakby chciał ją zjeść. Dosłownie. 
- Dzi-ięki. Chyba.
- Pomyślałem sobie.. - W tej chwili przerwał, bo na scenie pojawił się Myron Wagtail. Hermiona odetchnęła ze spokojem, tłum zawrzał i koncert się rozpoczął. Arena Trzech Mioteł była po brzegi wypełniona czarodziejami w rożnym wieku. Wszyscy przepychali się, krzyczeli i śpiewali razem z zespołem. Hermiona przez moment dostrzegła w tłumie Tonks, jednak ta po chwili zniknęła. Nie widziała również Parvati i Seamusa. Jednak nie miała czasu martwic się o nich. Zaczynało denerwować ją zachowanie Rona. Pomijając jego wzrok dzikiego zwierzęcia, cały czas pchał się na nią, stając jak najbliżej. Próbowała się odsuwać, zwracać uwagę na straszny ścisk, jednak, niestety, Ron Weasley ciężko łapał aluzje. I chyba wyczuwała od niego alkohol, co również ją zezłościło. Podczas 'Nie pójdziemy spać' mało jej nie przewrócił, a przy 'Bez energii' , próbując ją chyba przytulić, mało sam się nie wywrócił. Mimo nieudolnych prób zalotów Rona, Hermiona świetnie bawiła się na koncercie. Dobrze wspominała występ zespołu na Balu Bożonarodzeniowym. Jednak nie mógł się on równać z tym. Zespół grał swoje największe przeboje. I mogła zobaczyć na żywo Hermana Wintringhama, który nie grał z zespołem w Hogwarcie. Najlepszym momentem wieczoru, było wykonanie ballady 'Obraz idealny', kiedy większość świateł zgasła i wszyscy używając zaklęcia Lumos machali różdżkami. Była to jej ulubiona piosenka, a tysiące małych światełek wirujących wokół sceny dodało temu jeszcze więcej uroku. Było wspaniale, dopóki Ron nie wpadł na jakże 'wspaniały' pomysł trzymania różdżki razem z Hermioną. Przycisnął ją do siebie i zaczął się z nią kiwać na boki. Mina Hermiony była nie do opisania. Zdziwienie, połączone z gniewem i wstrętem. Lecz kiedy ręka chłopaka zaczęła zjeżdżać z jej talii, stwierdziła, że tego już za dużo. Siłą odsunęła się od niego, posłała spojrzenie godne bazyliszka i odeszła, znikając w tłumie i zostawiając Rona z głupią miną. Wyszła na zewnątrz i zadrżała z zimna. Ten wieczór miał wyglądać inaczej. Bez przystawiającego się Rona, za to z Parvati i Seamusem ponownie jako parą. Chociaż może akurat się pogodzili. Gryfonka była już zmęczona tym dniem. Mimo zaleceń dyrektora sama aportowała się przed bramę Hogwartu i po chwili znalazła się w pokoju wspólnym Gryffindoru.

Było już po godzinie 23, więc był prawie pusty. Siedział tam tylko.. Seamus, z dość nieciekawą miną. Coś musiało pójść nie tak, pomyślała i usiadła koło kolegi.
- Cześć. Jak wieczór? - Hermiona próbowała się uśmiechnąć, jednak poważna mina chłopaka trochę ją zaniepokoiła.
- Miona wiem, że to był twój pomysł, z tym wyjściem. 
- Był. Ale nie powinieneś być na mnie zły. Ja chciałam tylko pomóc. - Powiedziała Hermiona ze skruchą w głosie. Nie zrobiła nic złego. Chociaż, może, powinna ich uprzedzić..
- Nie jestem zły. - Powiedział spokojnie Seamus. 
- To dobrze. Ale mów jak poszło. Porozmawialiście?
- Tak. Ale.. - Chłopak wbił wzrok w kolana. - Powiedziała, że musi to przemyśleć. Że musi porozmawiać z Lavender i-
- Lavender?! - Wypaliła Hermiona. - A co ona ma do waszego związku?
- Nie wiem. Nic nie rozumiem. Parv najpierw się ucieszyła, że chcę się z nią pogodzić, a potem.. uciekła. Nie wiem o co chodzi, ale mam nadzieję, że.. jakoś się ułoży.
- Ja też. Wiesz, że trzymam za was kciuki. Dobranoc. - W odpowiedzi chłopak tylko uśmiechnął się smutno. Hermiona poklepała go po ramieniu i udała się do dormitorium. Chciała porozmawiać z Parvati, jednak jej tam nie zastała. Była tam tylko Lavender leząca na łóżku, czytając po raz kolejny 'Moje magiczne ja' Lockharta. Nadal go uwielbiała. Hermiona, przypominając sobie oszustwa Gilderoy'a i swoje zauroczenie nim w tamtym czasie, poczuła zawstydzenie. Był zwykłym oszustem i pozerem. A Harry i Ron do tej pory, gdy tylko sobie przypomnieli, drwili z jej podkochiwania się w nim. To było takie głupie.
- Parvati jeszcze nie wróciła? - Odezwała się Hermiona, wyraźnie irytując blondynkę, która musiała oderwać się od lektury,
- Wróciła. - Powiedziała Lavender zirytowanym głosem, nie podnosząc wzroku znad książki. - Wpadła tu, wzięła kilka rzeczy i powiedziała, że śpi dziś u Padmy. - Lavender od niechcenia uniosła oczy i zatrzymała wzrok na Hermionie. Przekręciła głowę i.. jakby uśmiechnęła się lekko. - Ślicznie dziś wyglądasz.
- Em.. Dziękuję. - Uśmiechnęła się lekko, mocno zdziwiona tym co usłyszała i tym od kogo to usłyszała. Lavender po chwili jakby zrozumiała, co właśnie powiedziała, wróciła do czytania książki z grobową miną. Hermiona udała się do łazienki. Zmyła makijaż, wzięła szybki prysznic i przebrana w piżamę wskoczyła do łóżka. Ten wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej. Znów wszystko się pokomplikowało. Do przerwy świątecznej został tydzień. Ciężki tydzień. Musi chodzić na szlabany do Snape, porozmawiać z Harrym, i z Ginny, i z Parv. I jakoś wyjaśnić tę sytuację z Ronem. Oby tylko wytrzymać do piątku. Przynajmniej podczas ferii chwilę odpocznie. Przynajmniej ma taką nadzieję.