sobota, 20 września 2014

Na Jawie. Rozdział XI.

Przemierzał zamkowe korytarze szybkim krokiem. Zależało mu na tym, aby jak najszybciej dostać się do swoich kwater, do lochów. Tam gdzie nikt mu nie przeszkadzał, gdzie mógł odpocząć po całym dniu z tymi półgłówkami. Czy powinien tak nazywać uczniów? Przecież nikt mu nie zabroni. Poza tym jak inaczej nazwać Longbottom'a, który co drugie zajęcia rozsadza kociołek? Albo Potter'a, który przez sześć lat nauki, nie nauczył się chyba niczego na jego zajęciach?

 Zaraz po wejściu, skierował się w stronę barku i otworzył go. Wyciągając pełną butelkę Ognistej Whiskey, zastanowił się przez moment czy potrzebna mu również szklanka. Odrzucił tą myśl, pociągając solidny łyk prosto z butelki. Lekko chwiejnym krokiem podszedł do nowo przybyłej sofy i rozłożył się na niej. Machnięciem różdżki rozpalił w kominku ogień, co rzadko mu się zdarzało. Wpatrując się w wesołe ogniki i co chwila popijając z butelki, zaczął rozmyślać o swoim życiu, co zdarzało mu się jeszcze rzadziej. Czuł monotonię. Codziennie robił to samo. Wstawał, uczył, wracał, z przerwami na jedzenie. Nie działo się nic szczególnie ciekawego. Nawet wybuchy na lekcjach zaczęły go nudzić. Wszystko było takie pospolite. Zwłaszcza ludzie w tym miejscu. Reszta nauczycieli, uczniowie. Wciąż to samo otoczenie. Od lat nie widział się z nikim z rodziny. Nie widział się z matką. Często planował, że odnajdzie ją. Ale nigdy nawet nie próbował. Bał się spojrzeć jej w oczy, po tym jak bez słowa odszedł, zostawiając ją samą z tym potworem. A jeszcze bardziej bał się tego, że może jej już nie odnaleźć. Każdego dnia miał przed oczami jej twarz, gdy widział ją po raz ostatni. Jej zwykle piękne, lecz smutne i zapłakane oczy. Widział ją tak dokładnie. W tym samym przybrudzonym fartuszku, który zawsze nosiła. Mówiła "Idź już spać. Wiesz, że zaraz wróci." I odwracała się, wchodząc do kuchni. Nie mówiła nic więcej. Taką ją zapamiętał. Piękną i smutną. Jak zawsze. Jedyne co jeszcze pamiętał z tej nocy, to krzyki. Jej i tego potwora, otwarte okno i.. wolność. Ta wolność, której zawsze pragnął,a która teraz tak bardzo go przybijała.

Z zamyślenia wyrwało go stukanie do drzwi. Otrząsnął się i spojrzał na zegarek. Dochodziła 23. Wstał i podszedł do drzwi. W połowie drogi stwierdził, że ma mokry policzek. Otarł go szybko rękawem i otworzył drzwi.
- Witaj Severusie. - Powiedział wesoło staruszek z długą brodą, wchodząc śmiało do środka. - Nie przeszkadzam ci?
- Wiesz, Albusie, jestem jakby.. - Widać był u niego stan wskazujący.
- Zajęty piciem? - Popatrzył na niego karcąco, wskazując na pustą butelkę po alkoholu, leżącą obok kanapy.
- Mam jakby wolne. Przynajmniej do rana.
- Eh.. Nigdy nie musiałem cię karcić i mam nadzieję, że teraz..
- Po co przyszedłeś Albusie?
- Racja. Do rzeczy. Dziś wyjeżdżam. Wiesz o co chodzi. Większość spraw przekazałem Minerwie i liczę tu na twoją pomoc.
- Oczywiście. Będę podporą Hogwart'u i ramieniem do wypłakania dla wszystkich uczniów. - Powiedział Snape z wielkim, sztucznym uśmiechem.
- Przestań Sevarusie. Co się z tobą dzieje?
- Nie, nic.
- Nie zachowuj się jak dziecko. Jesteś tutaj nauczycielem, pamiętasz? Uczniowie liczą na ciebie. Wykaż trochę empatii.
-O! Empatia, to chyba taka zupa z Azji.
- Wyjeżdżam na dwa, góra trzy dni. I proszę cię tylko o to, żebyś w razie problemu służył pomocą.
- Jeśli obiecam, że tak będzie, dasz mi już dziś spokój? Chcę się jakby położyć.
- Dobrze. Tylko pamiętaj. Liczę na ciebie. - Powiedział staruszek wychodząc za drzwi.
- Tak, tak. Stary zrzęda. - Drzwi uchyliły się lekko.
- Słyszałem. - Powiedział Dumbledore wychylając zza nich głowę. Snape odwrócił się zmieszany i zirytowany. Dyrektor ponownie wyszedł, a nauczyciel rzucił na drzwi zaklęcie zamykające. Potem podniósł pustą butelkę po Ognistej i odłożył ją na biurko. Następnie wziął szybki, zimny prysznic i położył się do łózka. Już zasypiając przypomniał sobie o czymś. Sięgnął do szuflady w szafce nocnej stojącej tuż przy łóżku. Wyciągnął z niej małą fiolkę z krwistoczerwonym eliksirem. Wypił go i czując przypływ senności opadł ciężko na łóżko.